Rodzina to też Organizacja!

Gdy jesteś szefową/szefem, to przynajmniej z założenia wykonują Twoje polecenia bez gadania; gorzej, gdy zarządzasz… rodziną.

Oczywiście kierujesz, masz budżet, środki (zazwyczaj za małe :)), ale też konflikty interesów, prokrastynację „współpracowników”. Do tego niestety często, jak wiemy, jest to niedoceniane i niskopłatne stanowisko.

Jesteś jak ten menadżer(ka), wszyscy czegoś chcą, wkraczają w Twój czas, zarzucają swoimi problemami, nie zauważają, że musisz mieć spokój i czas na swoją pracę. Najczęściej nie możesz zamknąć drzwi do gabinetu i wywiesić kartki „MONO - czas na koncentrację” czy ogłosić rodzinnej sekretarce, której nie masz, że „Nie ma mnie przez pół godziny dla nikogo”. Nie wyłączysz też telefonu, bo dziecko poszło dziś do przedszkola lekko podziębione.

Czujesz, że Twój czas nie należy do Ciebie?

A im więcej ludzi, tym mniej czasu zostaje na właściwą pracę, której efekty widać. Mniej czasu dla Ciebie - menadżerze/menedżerko firmy czy domu.

Nieważne czy w firmie czy rodzinie - samo się nie zmieni. A że nikt nie jest zainteresowany zmianami (po co, skoro im taki układ pasuje?), to Ty musisz podjąć kroki, by to zmienić. Zmienić rzeczywistość wokół siebie.

Jak to zrobić?

Zacznij od siebie i od pierwszego koniecznego kroku - spisania swojego czasu.

Skrzywiliście się?

No to jeszcze raz - spisz swój czas, zdiagnozuj swoją dobę!

Tylko wtedy masz szansę zobaczyć na co Ci schodzi dzień, gdy wieczorem padasz bez sił na łóżko, pranie niezrobione, trzeba jeszcze wysprzątać kuwetę lub wyprowadzić psa, albo - z innej beczki - plan niezamknięty. I te myśli kłębiące się w głowie - to też na jutro?

Nie tylko w domu, ale i w pracy, jako menedżer, musisz robić mnóstwo rzeczy, które nie przekładają się na wynik. Tak samo musisz odebrać nieważny telefon od kluczowego klienta, jak i w domu wysłuchać niecierpiącej zwłoki historii, co Kamil powiedział Weronice na angielskim. I to w najmniej odpowiednim do tego momencie.

Po raz kolejny dziękuję swojemu guru zarządzania Peterowi Druckerowi za inspirację i zacytuję: „Pierwszym krokiem na drodze efektywnego kierowania jest rejestr faktycznego zużycia czasu”. Podpieram się Druckerem z premedytacją, by dodatkowo Was zmobilizować, że to po prostu trzeba zrobić!

Dlaczego?

Dzięki spisaniu „swojego czasu” masz szansę wyeliminować te czynności, których NIE MUSISZ zrobić, choć wydaje Ci się, że bez nich świat się skończy, a które tak naprawdę są codzienną stratą czasu. I dopiero wtedy, gdy je zapiszesz, będziesz mieć szansę to zobaczyć i przeanalizować. A gdy zsumujesz czas tej jednej czynności zobaczysz, że to stracony tydzień Twojego roku.

Dlatego zawsze, ale to zawsze(!) przy każdej spisanej czynności zadaj sobie to oniemal hamletowskie pytanie: „Muszę to czy nie muszę zrobić?” czy „Świat się zawali czy nie, gdy tego nie zrobię?”.

Każde Twoje NIE, to pozycja do wykreślenia i zarobiony czas.

Potem już z górki, choć - jak wiemy - asertywność i delegowanie będzie od nas wymagać nie lada wspinaczki, zwłaszcza w domu. Pomocna stanie się zakładka Osoby_priv i metoda WINIEN/MA, o której, jak wiecie, więcej w naszym Poradniku (str. 73).

Pamiętaj, że rodzina to też organizacja!

Rafał ERM

PS. Czytających nasz Poradnik oczywiście odsyłam również do podrozdziału „Nie mam czasu na planowanie”.

 

 

Jeśli chcesz na bieżąco otrzymywać dawkę wiedzy, tipy na efektywność i ciekawe historie - zapraszam Cię na mój cotygodniowy Newsletter w każdy niedzielny wieczór: multiplaner.gr8.com

Postaw kawę Twórcy bloga