Sprawy zależne ode mnie

Ile lat piszę do Was maile?
Aż sam sprawdziłem - 7 lat! Szmat czasu, prawda?! I tak wiele chwil, ulotnych, ale i ważnych, pozostawiających wspomnienia, takich, których się nie zapomina, bo się nie chce, albo trudno.
Takie właśnie odczucie mam teraz, pewnie, jak wiele osób, które zapamiętają je na długo, niepewność, obawa o dziś, o jutro. I te puste ulice, pozamykane nie tylko restauracje, ale i place zabaw. Bez śmiechu dzieci, bez radosnych rozmów. Taka cisza.

Pamiętam, że podobne uczucie miałem w 1997 roku, kiedy oglądałem relacje z powodzi i po przedłużonym urlopie wjeżdżaliśmy do Wrocławia. Opustoszałego i martwego wręcz miasta. Dreszcz mnie wtedy przeszedł. Drugi raz to czułem 11.09.2001, kiedy cały świat zamarł. Poczułem, że straciliśmy poczucie bezpieczeństwa, że może nam się COŚ stać, nawet jak jedziemy do pracy, siedzimy za biurkiem czy robimy zakupy.
Ale były też chwile, kiedy świat stanął tylko dla mnie. I nastała cisza. I zrobiło się zbyt głucho. I pamięta się te chwile. Teraz już wiem, że i takie scenariusze pisze życie.

Kiedy dziś wspominam te uczucia, które towarzyszyły mi wtedy, to pamiętam ten lęk, niepokój a nawet złość: dlaczego ja? czemu akurat mnie to spotyka? to takie niesprawiedliwe! nie zgadzam się!
Nieraz potrzeba czasu, żeby zrozumieć, nieraz wypiera się to uczucie i nie chce się zrozumieć. A życie płynie.
I nauczyłem się być wyrozumiały dla siebie, jak dla kapryśnego dziecka, które leży na podłodze i wali pięściami, bo nie zgadza się z rzeczywistością. Dlatego dziś mimo, że strach wisi w powietrzu, podchodzę do tego inaczej.

Bo wiem, że życie płynie i są rzeczy od nas zależne oraz niezależne i skupienie się na tych drugich do niczego dobrego nie doprowadzi, natomiast to na czym powinniśmy się koncentrować to sprawy, na które mamy realny wpływ i je powinniśmy robić, tak jak potrafimy najlepiej.
To tak jakbyśmy wpadali w złość, że pada deszcz, a przecież my chcemy, żeby świeciło słońce. Albo wpadamy w złość, bo jest przerwa techniczna i nie możemy zrobić zakupów. Już starożytni wiedzieli, że przykładanie wagi do tych “niezależnych” prowadzi wyłącznie do frustracji i poczucia beznadziei.
Trenowałem to dzisiaj, czekając na koniec tej przerwy:)

Pamiętając o tym rozgraniczam to, co jest zależne ode mnie, od tego na co nie mam żadnego wpływu. To co mogę robić dziś - na co mam realny wpływ - to rzeczy, które wydają się prozaiczne: myję dokładnie ręce co najmniej 30 sekund, noszę rękawiczki jednorazowe w sklepie, ograniczam kontakty osobiste, pracuję na ile pozwalają warunki, czyli prowadzę szkolenia w trybie on-line, ale też zajmuję się najważniejszymi obszarami z Mojego MultiKoła Życia.

Życie płynie,

Pozdrawiam
Rafał Mirkowski, ERM
 
24 marca 2020

Postaw mi kawę